Sizhiven's avatar

Sizhiven

Alors on danse…
248 Watchers254 Deviations
41K
Pageviews
Przepadło mi ostatnio 5 wyjazdów, a 1 który się udał był pod znakiem stresu i pracy... Więc ciężko powiedzieć, czy się udał... Chyba musiały mi moje "wymarzone" wycieczki poprzepadać, żebym zrozumiała, że jeśli nie uspokoję się w głowie i sercu, nie odpocznę wewnątrz to nigdzie przed tym nie ucieknę i to zupełnie nic nie da...

Musiało mnie zacząć boleć kolano, żebym przypomniała sobie, że ostatni raz jeździłam na rowerku przed kontuzją kostki w maju...
Musiałam zacząć źle spać, żebym przypomniała sobie, że ostatni raz medytowałam z pół roku temu...
Musiałam zacząć mieć problemy z żołądkiem, żebym zrozumiała, że to co jem nie jest pokarmem...
Musiał zacząć znowu boleć mnie kręgosłup, żebym zauważyła, że nie potrafię znowu właściwie stać i siedzieć...
Musiała zacząć boleć mnie głowa, żebym przypomniała sobie, że nie robiłam zabiegów prawie tak długo jak nie medytowałam...
Musiały zacząć boleć mnie mięśnie, żebym przypomniała sobie, że jogi nie uprawiałam też od połowy zeszłego roku...

Musiało się stać tak dużo małych, głupich rzeczy, żebym zrozumiała, że ważne są tylko te rzeczy, które ja uczynię ważnymi...

I musiałam wielokrotnie powtórzyć sobie "od jutra zacznę", żeby któregoś wieczora po tej myśli powiedzieć sobie, że to jutro to już było dawno temu, wstać i coś zrobić. 

i wstałam i zrobiłam. I małymi krokami wracam do równowagi. 
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
... and again... and again...

Jak kolejna kreska na ścianie....
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Unfurl your gown
A distant fuller skin
I knew you once

My God the sun
The windows bear your bones
Reveal your crime

Ref.: Beautiful girl
Let the sunrise come again
Beautiful girl

Your sailor eyes
The water in the well
A thirst to fill

Let down your arms
The purging of this dark
The fall to free

Ref.: Beautiful girl
Let the sunrise come again
Beautiful girl

May the weight of world resign
You will get better

  William Fitzsimmons - Beautiful Girl


Ja, cukierek, butelka cydru wieloowocowego i cisza, dużo ciszy...

Chyba się zmęczyłam rzeczywistością. Lepiej mi między klatkami filmu, albo między stronami książki... Mózg zaczyna szukać ucieczki... Zaczyna robić różne dziwne rzeczy.... A ja powoli płynę z prądem licząc, że jak zwykle w końcu przejdzie...
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
... wszystko się zmienia.

Ludziom się wydaje, że ślub nic nie zmienia. Ale to nie prawda. Podjęcie decyzji o tym, że chce się z kimś spędzić resztę życia, powiedzenie tych magicznych słów (czy w to w formie kościelnej czy cywilnej - whatever) w obecności bardziej i mniej bliskich... To wszystko zmienia bardzo dużo w nas i wokół nas. Druga osoba nie jest już opcją. Jest wyborem. W moim umyśle (i mam nadzieję, że tak samo u wszystkich ślubujących) - ostatecznym. Że już na zawsze, choćby było ciężko. Ale jest się razem. I oczywiście - można równie mocno kochać kogoś i żyć razem bez ślubu. Można też wziąć ślub, bo łatwiej się wtedy żyje (papierkologia, rozliczenia, kredyty etc). Ale prawda jest taka, że naprawdę, ten jeden dzień mnóstwo w nas zmienia. Daje pewność, że nawet jeśli ktoś wyjdzie - to wróci.
Ale ślub zmienia też mnóstwo rzeczy, z których nie zdajemy sobie sprawy. Przestajemy być sami. Jesteśmy połączeni. Ja osobiście chcę wierzyć, że na więcej niż jedno życie. Siły i energie dookoła nas (i w nas samych działają inaczej), zmieniają się też nasze prywatne priorytety...
To jest, niesamowite i jednocześnie bardzo zaskakujące jak się próbuje patrzeć na to z boku.

Dobrze, z rzeczy mniej "niematerialnych" - nigdy więcej nie kupię wędliny w supermarkecie. Byłam dziś z mężem na Targach Warszawski Smak vol 4. I kupiliśmy wędlinę i chleb i kilka innych rzeczy... I chyba zostaniemy stałymi gośćmi BioBazaru i Targów Śniadaniowych (targi w Warszawie ze zdrową/ekologiczną żywnością). Kiełbasa zrobiona z mięsa smakuje dużo inaczej niż ta sklepowa... Dużo lepiej... A o ile mój małżonek zje wszystko i najwyżej potem pocierpi o tyle, ja sporej części żywności z supermarketu po prostu nie przełknę /: Nie przejdzie mi przez gardło i już /:

Serdecznie zapraszam was też do Smoczych Skarbów - czyli sklepu z kielichami i kieliszkami z manufaktury - bardzo fajne fantazyjne twory :)

I wniosek na dziś: chciałabym wygrać 6 w totka. Tylko po to, żeby móc wytrącić mężowi argument, że mieszkanie teściowej jest większe niż nasze (nie da się kłócić, tu 30, tam 70 metrów /: ) i żeby założyć sobie małą cukierenkę i dłubać sobie tam codziennie inne ciasta. Yummy :)
Póki co mam poniedziałkową, stałą, grupę odbiorców w postaci spotkania ze znajomymi. Od września piekę na spotkania ciasta i jeszcze się nie powtórzyły ;) Zaraz będę tworzyć wuzetkę :)

I mimo że życie nie jest idealne, nie zawsze mamy to czego chcemy (echhh.. moja szóstka w totka...) to i tak jest fajnie. I można robić to co się chce. Tylko czasem trzeba pójść na kompromis... Ale to przecież nie oznacza, że dana opcja jest gorsza.
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Chyba jestem we właściwym miejscu, we właściwym czasie... Nigdy nie było mi tak dobrze i spokojnie... Mimo że od najbliższego wtorku już nie pracuję, nie mam też nowej pracy, dowiedziałam się, że wszystkie zlecenia na grudzień mi zawieszono, bo się rok księgowy kończy i budżet już wyczerpany...
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Featured

and again and again and again by Sizhiven, journal

Devious Journal Entry by Sizhiven, journal

swiat sie zmienia... by Sizhiven, journal

nigdy nie bylo tak dobrze by Sizhiven, journal

'Strasze Was... by Sizhiven, journal